- No ja myślę.
Przecież trzeba się jej jakoś odwdzięczyć! Hmm... Tylko jak? Spojrzałem na zachodzące słońce, które podsunęło mi pewien pomysł.
- Zatem -mówiłem z niepewnością- W ramach mej wdzięczności... Dasz się zaprosić na kolację..?
Czemu nie?
- Ok... Poczekaj chwilkę... Ja za minutkę jestem z powrotem...
Dobra...
Musiałem szybko coś upolować. Miałem szczęście, kilka metrów dalej pasły się dorodne sarny. Upolowałem największą z nich i przyniosłem do Cordy. Oblizałem się i powiedziałem;
- Tak więc smacznego...
<Cordy? Pustka we łbie :c>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz