Westchnęłam.
Wiem jak to jest. My, ci wredni i lubiący samotność jesteśmy na to skazani. Jakoś tak..nikt nas nie chce, nie?
-Jakoś tak..-Przytaknął smętnie.
Poderwałam łeb.
Przecież nie można się przez to nad sobą użalać!Masz dwie opcje, albo pogodzić się z tym i żyć szczęśliwie jak ja albo z tym walczyć i w końcu kogoś znaleźć kto Cię takim zaakceptuje.
-Hm..sam nie wiem.
Wstał powoli i kopnął jakiś kamyk.Objęłam go ramieniem i ścisnęłam.
Nie dołuj się!To tylko pogarsza sprawę.
<Sage?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz